Warto przeczytać

Źródłem życia jest Duch Świety .                           

Przeżywamy rok duszpasterski pod hasłem „W mocy Bożego Ducha”. Duch Święty jest trzecią Osobą Boską, ale na tym etapie objawienia, na jakim jesteśmy, Jego twarz nie została jeszcze odsłonięta. Może to mieć miejsce w wieczności. Ponieważ nie znamy twarzy Ducha Świętego, swą obecność sygnalizuje On w formie znaków takich jak unoszenie się ponad wodami przy Stworzeniu świata, czy jak Jego obecność związana z powiewem wiatru. W wieczerniku, w dzień Zesłania Ducha świętego widoczny był szum wiatru. Święty Jan Paweł II często wspominał o wiejącym wietrze jako o obecności Ducha Świętego. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci wiejący wiatr na placu św. Piotra w dniu pogrzebu Papieża z Polski. Wiatr przewracający kartki Księgi Pisma Świętego rozłożonej na cyprysowej trumnie. Wiatr zamykający księgę. Tajemnica obecności Ducha Świętego w Kościele odnowiona w tajemnicy przejścia do domu Ojca.                                                                                                                              Są nimi płomienie zstępujące na zebranych w wieczerniku w dniu zesłania Ducha Świętego. One oczyszczają i oświecają umysły oraz serca, wypełniają je odwagą i uzdalniają do składania świadectwa o Jezusie, Zbawicielu świata. Kolejnym znakiem jest łoskot wiatru, który zgromadził ludzi dobrej woli wokół wieczernika.

Jest nim również postać gołębicy zstępującej na Jezusa w czasie Jego Chrztu w Jordanie. Duch Święty „zstąpił” na Jezusa i „namaścił” Go, by był Chrystusem – Bożym Pomazańcem. Dlatego życie ziemskie Jezusa i Jego misja dokonywały się w zjednoczeniu z Duchem Świętym. Chrzest Jezusa w Jordanie był zapowiedzią Pięćdziesiątnicy, w której nastąpiło wylanie Ducha Świętego na Kościół. Wtedy nowy lud Boży obdarowany Duchem Świętym otrzymał moc, by móc głosić i świadczyć, że Chrystus jest Zbawicielem.

Od Pięćdziesiątnicy Paschalnej Apostołowie, wypełniając wolę Zbawiciela, przez włożenie rąk, udzielali nowo ochrzczonym daru Ducha Świętego, który dopełnia łaskę chrztu. To, co stało się udziałem wierzących w dniu Pięćdziesiątnicy, staje się w bierzmowaniu rzeczywistością dla każdego ochrzczonego; jest to powtórzenie misterium Zesłania Ducha Świętego w odniesieniu do konkretnej osoby.                                                                                                                 

W chrzcie Bóg po raz pierwszy obdarza nas swoim Duchem, a w bierzmowaniu kończy swoje dzieło. To dzięki naszym rodzicom którzy przynieśli nas tutaj Bóg przyjął nas poprzez chrzest do wspólnoty Kościoła, biorąc odtąd niejako sprawy w swoje ręce. Dba o to by nasze późniejsze życie miało pomyślny przebieg.  Będąc już dojrzałymi chrześcijanami, mamy obowiązek głosić Radosną Nowinę o zbawieniu. Czy potrafimy pojąć, co staje się naszym udziałem w sakramencie chrztu i bierzmowania? Nieskończony Bóg zniża się do nas, słabych ludzi, żeby nas obdarować pełnią i mocą swojego Ducha. Bóg nie bierze nas w jakąś niewolę, nie wykorzystuje do żadnych własnych gierek, bo zawsze pozostajemy całkowicie wolni. Tylko w takim wymiarze, w jakim sami zechcemy dopuścić działanie Jego Ducha, Duch ten będzie działał.

O POSTANOWIENIECH NOWOROCZNYCH TROCHĘ INACZEJ

Minął Adwent, minęły święta, Sylwester. Wkroczyliśmy – za sprawą fajerwerków, śmiało można powiedzieć – hucznie w Nowy Rok. Kiedy coś się kończy, równocześnie coś się zaczyna, przychodzi refleksja, a za nią nadzieja.  Powszechnie i masowo przystępujemy do opracowania dłuższej, bądź krótszej listy postanowień noworocznych. Na kartce pojawiają się sprawy mniej, bądź bardziej poważne, łatwe bądź trudne, słowem wszelakie. Jedne wypełnimy, inne zaniechamy, jeszcze innych nigdy się nie podejmiemy i jest to całkiem normalne – ostatecznie mamy wprawę,  robimy to przecież co rok.

A może, przy okazji Nowego Roku, znalazłby się ktoś, kto swoje postanowienia noworoczne, chciałby przepuścić przez pryzmat życia duchowego i osobę Jezusa Chrystusa? Dobrze by było.
W naszych domach stoi jeszcze choinka, w parafii trwa Wizyta Duszpasterska, w kościele świąteczna dekoracja i dźwięk kolędy. Słowem nastrój trwa. Przystańmy na moment i zastanówmy się. Czy moje Boże Narodzenie się P Bogu podobało? Czy w rozpędzie maszyny kulinarno, gastronomiczno, przemysłowej nie przegapiłem Jezusa? Czy się we mnie narodził i przyniósł mi pokój? Bo może jeszcze nie? Jeżeli nie czujemy Jezusa, Jego osoby, Jego ramienia. Jego pomysłu na nasze życie, to nie jest dobrze, ale też nie jest beznadziejnie, bo P Bóg stale wyciąga rękę do ludzi. Tak, ale tą rękę trzeba zauważyć, wytężyć się i zacząć chwytać.
To nie jest łatwe i to nie jest program tylko na bieżący rok, ale program, który należałoby, a nawet trzeba rozłożyć na całe życie.

Co takiego można postanowić na co postawić?

1. OTWARTOŚĆ i JAWNOŚĆ z każdej strony, wyjście na pustynię by spotkać Boga, przybliżyć i przyznać się do Niego. Co to oznacza? Nie chować się za telewizor, gazetę, tłum, za poprawność polityczną. To oznacza np: pochwalić wielodzietność, potępić aborcję, pokazać i ujawnić co naprawdę się myśli, bez strachu i obawy, że może zaraz przez to zostanę sam, że inni się odsuną. Spróbuj i zawierz Bogu. Na tej pustyni zobaczysz, jaki jesteś, kim ci się wydaje, że jesteś, czego ci brakuje. Bóg ma upodobanie w ukrytej prawdzie, a na pustyni ta prawda się objawi, Bóg przyjdzie i zajrzy do twojego serca.

Jeśli przejdziesz ten etap to następnie:

2. PRZYGOTUJ PANU CZYSTE SERCE, nawet pewną pustkę, powstanie z grzechu, stałe, zdobądź się na odrzucenie grzechu, który już w sercu planujesz. Weź Boga i Jego narodzenie na serio, wpuść Dzieciątko i pozwól Mu zostać. Żyj jakby Chrystus był obecny przy tobie, bo tak jest. On jest w każdym momencie, sytuacji, rozmowie, obmowie… Żyj ze świadomością Bożej obecności, z Bogiem, który wszystko wie, widzi i słyszy. Przebudź się, bo jeśli tylko słuchasz, a Twój świat pozostaje nietknięty, nieprzeorany, nienawodniony jakąś łaską, to jest niebezpieczeństwo, że żyjesz i wierzysz z przyzwyczajenia, nie z Ducha.

Pamiętaj, że Jezus wróci i sprawdzi jaki dom zastanie, jakie serce. Ozdób je dla P Boga.
Probierzem naszego życia, jest monotonność dnia codziennego, czyli przeżyć życie tak, by wytrwać przy P Bogu. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

A zatem:

3. WRÓĆ DO SAMEGO SIEBIE, takiego jakim byłeś jako małe dziecko. Dzieckiem się stań. Pozwól by P Bóg powoli pozbawił Cię wszystkich przykrywek, które sobie podoczepiałeś, po to by coś ukryć, od czegoś uciec. Duchowo zaczynamy przypominać kloszarda-zbieracza, pełnego tektur, pudełek, foliowych torebek.

Kiedy już więcej nazbierać nie można, kiedy zaczynamy się przyduszać, wtedy następuje pierwszy kryzys i wtedy, w tym kryzysie wkracza P Bóg i zaczyna nas z tych łat, zasłon skarbów i całej maskarady powoli odzierać. My protestujemy, bo to niby duszny, ale jednak nasz własny, wygodny świat. A P Bóg nas próbuje oduczyć tego, czego nas świat, demon, środowisko, niejednokrotnie też rodzice niestety nauczyli. Chrześcijaństwo nie jest po to by czegoś nauczyć, ale by czegoś oduczyć. Należy oduczyć się zakłamania, ale i strachu przed prawdą. Jesteśmy często sfrustrowani i udręczeni tym, żeśmy się sami z sobą dawno nie widzieli. Obdarz siebie samego czułością, niech się ona w tobie rozlewa, roztapia skamielinę i przemienia. Żeby obdarzyć miłością, trzeba najpierw pokochać siebie.

I w końcu:

4. ZROZUM CHWILĘ OBECNĄ

Chwila obecna to nie jest pobudowanie kolejnych forteli, zasieków, tarczy, czy banerów reklamowych. Trzeba wstać ze snu, odrzucić ciemność, która tak naprawdę błyszczy i oślepia, bywa kolorowa i głośna i kolokwialnie mówiąc zamula. Jeśli ta ciemność ogarnie i uśpi nas do końca, nie będziemy w stanie dojrzeć i rozpoznać, co się dzieje dookoła, obraz rzeczywistości będzie totalnie zamazany. Weźmy Pismo Święte do ręki i w ciszy i w samotności zanurzmy się w Bogu, a ciemność przełamie blask, ten właściwy Blask Prawdy pochodzący od Boga. Miejmy odwagę wyodrębnić się z masy. Niech naszym usprawiedliwieniem nie będzie, że wszyscy tak robią i jakoś żyją, bo P Jezus wyraźnie mówi co pozwolę sobie uwspółcześnić: że szeroka jest 
brama wiodąca na zatracenie, a walą nią tłumy, starajcie się przechodzić przez ciasną bramę i liczcie się z tym ,że będą się pukać w głowę i wytykać was palcami. Ale właśnie tu jest nasz ratunek. Arka Noego to nie zamierzchła przeszłość. Obecnie buduje się również Arkę Noego i wchodzą do niej ci, którzy maja odwagę żyć jak Bóg przykazał, idąc pod prąd, naprzeciw ogółowi i tak Arka ma sens, bo tylko kto w Arce ten ocaleje. Wchodzisz?
Wróć do siebie, obudź się, już czas. Judasz zasnął przy Jezusie, zasnął, choć był tak blisko. Można zasnąć we wspólnocie, w kapłaństwie, w zakonie. CZUWAJ i co dzień pytaj Jezusa, czy dobrze widzisz.
Kochani! Sposobów na autentyczne, osobiste spotkanie P Boga jest wiele, trzeba tylko ruszyć, czego Wam i sobie, na ten i nie tylko rok z całego serca życzę.

Tak nam dopomóż Bóg!!!


                                                   opracowała Justyna Siedlak

MARANA THA  czyli współczesne SOS dla współczesnego świata

 

Mk 4,35-41

35 Tamtego dnia późnym popołudniem, powiedział do nich: "Przeprawmy się na drugi brzeg". 36 Zostawili tłum i zabrali Go, tak jak był w łodzi. Były z Nim także inne łodzie. 37 Zerwała się wtedy gwałtowna wichura i fale wlewały się do łodzi, tak że łódź już się napełniała. 38 On tymczasem spał na rufie, oparty na wezgłowiu. Budzą Go więc i wołają do Niego: "Nauczycielu, obojętne Ci to, że giniemy?" 39 Wtedy On wstał, skarcił wicher, a jezioru rozkazał: "Zamilknij, bądź cicho". Uspokoił się wicher. Zrobiło się bardzo cicho. 40 Do nich natomiast powiedział: "Dlaczego tak bojaźliwi jesteście? Nadal brakuje wam wiary?" 41 Bo przerazili się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kimże On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne!?"

Jaki piękny fragment Ewangelii, jaka w nim moc, ile wyrazu, ile nadziei! Jezus Bóg, moc Najwyższego, nasz największy sojusznik, przewodnik, recepta na każde zło, nasze ukojenie, nasza otucha, nasze wczoraj, nasze jutro, nasza droga. JEZUS NASZE KOŁO REATUNKOWE

Albo SZATAN NASZA PETLA NA SZYJĘ

  W całym świecie, na rozmaity sposób, uaktywniło się działanie złego ducha – szatana. Ta trudna sytuacja dzisiejszego świata, który "cały leży w mocy Złego"(1 J 5, 19), sprawia, że życie człowieka staje się walką: "W ciągu, bowiem całej historii ludzkiej tworzy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana" (KKK 409). Zły duch jest nieprzyjacielem całego rodzaju ludzkiego, to znaczy każdego indywidualnego człowieka. Jednak w obecnym świecie prawda ta jest zupełnie ignorowana, lekceważona, a nawet wyśmiewana i wyszydzana. Sprzyja temu, szeroko rozpowszechnione w sztuce, w mediach i przekazach ludowych, wyobrażenie szatana jako osobnika o spiczastych uszach z rogami i kopytami wyglądającego jak odrażające monstrum. Takie właśnie wyobrażenie szatana powoduje, iż często jest on zaliczany do różnego rodzaju bajek i legend. Dlatego też u wielu ludzi "taki szatan" budzi uśmiech pobłażania i lekceważenia. Z tej racji wielu z nich twierdzi, ze szatan w ogóle nie istnieje i to jest jego największym sukcesem, że zaprzecza się jego istnieniu. Tak jak to stwierdził jeden z ekspertów zajmujących się demonologią: "Najgłębszym pragnieniem diabła jest przekonanie nas o jego nie istnieniu".

Szatan jako upadły Anioł jest stworzeniem wyższego rzędu niż człowiek i wykorzystuje on całą swą wielką inteligencję do tego, aby doprowadzić człowieka na szczyty nienawiści, absolutnej pychy i ostatecznego zwątpienia. Za cel swego działania szatan upatruje sobie przede wszystkim ludzi uzdolnionych oraz piastujących wysokie funkcje mających wpływ na innych ludzi. Szatan z wielką umiejętnością i znajomością psychologii, a także dziedzicznych obciążeń, próbuje zdobyć takich ludzi i nimi kierować. Kiedy uda mu się to uczynić, będzie usuwał wszelkie przeszkody na drodze ich kariery. Najgorszy z tego wszystkiego jest fakt, że wielka liczba tych ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, komu służą i dokąd są prowadzeni.

Istotą działania szatana od zawsze było zniszczyć każdy przejaw dobra i nie jest ważne mały, czy duży. Dobro ma być unicestwione, wszelkimi sposobami i za każdą cenę. Szatan za dobro się mści. Choć zazwyczaj ukryty, w dzisiejszych czasach szatan działa z podniesionym czołem w potężnych strukturach grzechu i buntu przeciw Bogu. Kamufluje się to zjawisko i podaje się je nam pod postacią praw, obowiązków, tolerancji, porozumień i wielu innych form współczesnej „etyki”, poprawności społecznej, globalizacji, jedności i drogi do pokoju.. Nie mówi się jednak, ani nie dopuszcza się do myśli jednego : PRAWDY, że kto płynie tą łodzią, dryfuje prosto na górę lodową…

Wydarzenia ostatnich dni, wydarzenia, które docierają do nas z prasy radia, telewizji, wydarzenia , których jesteśmy świadkami to nie tylko i zwyczajnie fakty z polskiej sceny politycznej, ale silna próba uderzenia niszczącej ręki szatana!!!

Jest taka piękna pieśń kościelna „My jesteśmy chrześcijanie, Bóg prowadzi nas przez życie…” Tak…jesteśmy chrześcijanami, co więcej, jesteśmy katolikami.

POLSKO katolicka, POLSKO wierząca, POLSKO, gdzie czci się Chrystusa Króla, POLSKO, gdzie codziennie w Godzinie Miłosierdzia rozbrzmiewa „Jezu Ufam Tobie” , POLSKO ostatnich dni i nocy, POLSKO ostatnich wydarzeń i niepokoju, BRACIE i SIOSTRO, LUDU BOŻY, powtórzmy za świętym Janem Pawłem II NIE LĘKAJMY SIĘ, a także NIECH ZSTĄPI DUCH TWÓJ I ODNOWI OBLICZE ZIEMI, TEJ ZIEMI… POLSKO, Bóg przeprowadzi Cię także i przez tę burzę, Bóg jeszcze nie jeden wiatr odwróci, POLSKO ty tylko ugnij kolana, ufaj i wytrwaj.

TRWAJMY W POKOJU CHRYSTUSA…

Justyna Siedlak

 

 

Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny rozwija ideę niewolnictwa maryjnego nabożeństwa polegającego na oddaniu się przez Maryję Panu Jezusowi. Do tej koncepcji nawiązał Karol Wojtyła, czerpiąc z Traktatu hasło Totus Tuus ( Cały TwóPrawdziwe nabożeństwo – niewola miłości do Matki Bożej

W tym roku obchodzimy trzystulecie opatrznościowego opublikowania „Traktatu o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy”, świętego Ludwika Marii Grignion de Montforta. Napisany w 1712 roku, przedstawia on głębsza istotę kultu maryjnego, którego niezwykłe powszechne rozprzestrzenienie się stanowi krok milowy w katolickiej duchowości.

 

„Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy” jest tak gęsty teologicznie i filozoficznie, że jego omówienie trzeba by zawrzeć w kilku tomach. Przedstawimy tu tylko ogólny przegląd dzieła, zatrzymując się na dłużej przy fragmentach, które wydają się szczególnie godne uwagi. Chodzi o dzieło prawdziwie prorocze, tak ze względu na to, że otworzyło przed szlachetnymi duszach nowy kierunek w dążeniu do doskonałości, jaki i z uwagi na ukazanie przyszłych wydarzeń.

 

W tym sensie, spełniło się ipsis verbis proroctwo, jakie święty zapisał w odniesieniu do samego „Traktatu”: „Widzę, w przyszłości, bestie ryczące, rzucające się wściekle, by rozszarpać swymi diabelskimi kłami ten skromny rękopis i tego, którego Duch Święty użył, by go napisać, albo chcą, by go choć spowiły mrok i cisza na dnie jakiejś skrzyni, by światła nie ujrzał” (nr 114).

 

Rzeczywiście, po śmierci świętego, pewien gorliwy współpracownik, być może z obawy przed jansenistami, ukrył rękopisy w skrzyni ze starymi książkami. Potem nadeszła niszczycielska Rewolucja Francuska, niosąca prześladowania, zniszczenia i śmierć. Wszystko to sprawiło, że rękopisy z 1712 roku leżały w zapomnieniu, aż do momentu, gdy w 1842 roku zostały odnalezione przez misjonarza z założonego przez świętego Ludwika Grignion Towarzystwa Maryi.

 

Aby zilustrować drugi aspekt proroctwa — to jest prześladowania, jakich doznać miał jego autor, cytujemy jego własne słowa, zawarte w liście z 15 sierpnia 1713 roku, do siostry: „Gdybyś, w najmniejszym choć stopniu, miała pojęcie o moim krzyżu i upokorzeniach, wątpię, byś tak gorąco pragnęła mnie widzieć; nie ma bowiem miejsc, bym nie darował kawałka mego cierpienia najbliższym mi przyjaciołom. Kto mi przychylny i z odwagą staje po mojej stronie, ten skutki tego odczuwa, a czasem pada u stóp piekła, z którym toczę wojnę, świata, któremu się opieram, ciała, które przepędzam. […] Jestem niczym szmaciana piłka w grze rzucana gwałtownie z kąta w kąt; oto los biednego grzesznika; przez 13 lat, odkąd żem opuścił [seminarium] Saint-Sulpice, nie dają mi pokoju ani wytchnienia”.

 

„Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy” pokierował i naprowadził wiele dusz na całym świecie na drogę doskonałości. Święty Ludwik Grignion napisał swój „Traktat” dla autentycznych katolików. Niemniej jednak pewni teologowie, zaskoczeni śmiałością autora, a szczególnie jego ulubionym pojęciem „świętej niewoli”, chcieli pomniejszyć znaczenie jego dzieła. Nie przeszkodziło to jednak przetłumaczyć je na niemal wszystkie języki.

 

Matka Boża była dotychczas nieznana

Nabożeństwo do Matki Bożej rozwijało się stopniowo na przestrzeni wieków, wraz z wyjaśnieniami teologów i formułowanymi o Niej dogmatami, utwierdzonymi przez wiele objawień maryjnych, zwłaszcza w XIX i na początku XX wieku. Dlatego sam Ludwik Grignion stwierdza, że już w jego czasach „Cała ziemia jest pełna Jej chwały, zwłaszcza kraje chrześcijańskie, a liczne królestwa, prowincje, diecezje i miasta obrały Ją sobie za Patronkę i Opiekunkę. Mnóstwo kościołów katedralnych poświęcono Bogu pod Jej wezwaniem. Nie ma kościoła, w którym nie byłoby ołtarza poświęconego Jej czci. Nie ma kraju ani okolicy, gdzie by nie czczono cudownego Jej obrazu, przed którym chorzy znajdują uzdrowienie, a wierni otrzymują liczne łaski” (nr 9).

 

Niemniej jednak, jak mówi we wstępie do „Traktatu”: „Ze szczególną radością poddało mi serce to wszystko, co powyżej napisałem by wykazać, że Matka Najświętsza dotąd nie była znana i że to jest jeden z powodów, dlaczego Jezus Chrystus nie jest tak znany, jak być powinien” (nr 13).

 

Kiedy Święty Ludwik Grignion stwierdza, iż „Matka Najświętsza dotąd nie była nieznana”, chce powiedzieć „niedostatecznie znana”, lub „powierzchownie znana”Szybko bowiem dodaje: „Maryję nie dosyć dotąd sławiono, nie dość wychwalano, czczono, kochano! Nie dość Jej służono! Należy się Jej więcej chwały, czci, miłości i nabożeństwa!” (nr 10). I ciągnie dalej, odnosząc do Matki Bożej słowa świętego Pawła (1 Kor 2,9): „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” (nr 12).

 

Aby zmienić tę sytuację, autor przedstawia nabożeństwo, które, choć niezupełnie nowe, nie było jednak rozpowszechnione. Powiada: „twierdzę śmiało i otwarcie, że nie poznałem dotąd żadnego innego ćwiczenia pobożnego ku czci Najświętszej Dziewicy podobnego temu, o którym chcę mówić. Żadne nie wymaga od nas więcej poświęcenia dla Boga, żadne nie uwalnia duszy więcej od samej siebie i od miłości własnej, żadne wierniej nie zachowuje jej w łasce lub łaski w niej, żadne nie łączy jej łatwiej i doskonalej z Jezusem Chrystusem, żadne wreszcie nie przynosi Bogu więcej chwały, nie uświęca bardziej duszy i nie jest użyteczniejsze bliźniemu” (nr 118).

           

Podstawowe Zasady Prawdziwego Nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy

Święty Ludwik rozpoczyna swą książkę od formułowania zasady, która będzie przewodzić całej jej dalszej części: „Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i przez Nią też chce w świecie panować” (nr 1).

 

Niemniej jednak, pisze, w porównaniu z Bogiem, Najświętsza Maryja Panna jest niczym: „Wyznaję z Kościołem, że Maryja jako stworzenie, które wyszło z rąk Najwyższego, w porównaniu z Jego nieskończonym Majestatem mniejszą jest niż najdrobniejszy pyłek lub raczej, że jest niczym, gdyż Bóg jeden jest ‘Tym, który jest’ (Wj 3,14). A zatem, „Toteż ów Pan wielmożny, całkiem niezależny i sam sobie wystarczający, nie potrzebował ani nie potrzebuje koniecznie Najświętszej Maryi Panny, by urzeczywistnić swe zamiary i objawić swoją chwałę. Wystarczy Mu chcieć, by dokonać wszystkiego” (nr 14).

 

Do tego stanowczego stwierdzenia święty dodaje: „Przyjąwszy jednak rzeczywisty stan rzeczy, twierdzę, że Bóg, który od chwili stworzenia Najświętszej Dziewicy chciał największe swe dzieła przez Nią rozpocząć i dokonać, nie zmieni z pewnością swego postępowania na wieki, gdyż jest Bogiem i nie podlega zmianom ani w swych zamiarach, ani w swym postępowaniu” (nr 15).

 

Potrzeba Pośredniczki u jedynego Pośrednika

Wierne echo Kościoła, święty Ludwik przyznaje, że pośrednictwo Matki Bożej nie wyklucza wcale pośrednictwa Jezusa Chrystusa, jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi: Jej pośrednictwo jest wstawiennictwem, które całą swoją skuteczność zawdzięcza zasługom Jezusa Chrystusa, jedynego Pośrednika. Ona jest Pośredniczką u Pośrednika, zgodnie ze słowami Leona XIII: „Ona dała swe godne podziwu przyzwolenie, ‘w imię całego rodzaju ludzkiego’(„S. Thomas de Aquino”, 3 q. 30 a. 1). To ona jest tą ‘z której narodził się Jezus’, mianowicie jest prawdziwą Jego matką, i dlatego jest godną i miłą ‘Pośredniczką u Pośrednika (Encyklika „Fidentem piumque”, 20 grudnia 1896). Skoro więc Jezus Chrystus jest naszym jedynym Pośrednikiem u Boga, po co w takim razie potrzebna nam u Niego Pośredniczka?

 

Święty Ludwik odpowiada: „Powiedzmy więc śmiało za św. Bernardem, że u samego Pośrednika potrzebujemy pośrednika i że jedynie Najświętsza Panna może spełnić to miłościwe posłannictwo”. Co za tym idzie, „By dojść do Jezusa, trzeba iść do Maryi, bo jest naszą Pośredniczką w orędownictwie. By dojść do Ojca Przedwiecznego, trzeba iść do Jezusa, bo to nasz Pośrednik mocą Odkupienia. Nabożeństwo, o którym teraz mówić będziemy, ściśle zachowuje wymieniony porządek” (nr 86).

 

„Bóg chciał posłużyć się Maryją we Wcieleniu”

Święty Ludwik Grignion podaje zatem dwie zasady, które wskazują na konieczność nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy.

 

1° − „Bóg chciał posłużyć się Maryją we Wcieleniu”. − “Choć patriarchowie z takim utęsknieniem za Nim [mesjaszem] wzdychali, choć prorocy i święci Starego Przymierza przez cztery tysiące lat o skarb ten tak gorąco błagali”, twierdzi, jednak “Maryja jedna wysłużyła Go i znalazła łaskę u Boga (Łk 1,30) mocą swych modlitw i wielkością swych cnót”. Było tak „ponieważ świat nie był godzien – mówi św. Augustyn – otrzymać Syna Bożego bezpośrednio z rąk Ojca, dlatego dal Go Bóg Maryi, by świat Go przez Nią otrzymał” (nr 16).

 

Dlatego też woła: „Jak wielką chwałę oddaje Bogu ten, kto za przykładem Jezusa Chrystusa, Jedynego naszego Wzoru, poddaje się Maryi, by przypodobać się Bogu!” (nr 18).

 

2º. „Bóg chciał posłużyć się Maryją w uświęcaniu dusz − Druga zasada wynika z pierwszej: jako że Bóg chciał się posłużyć Maryją we Wcieleniu, pragnie się Nią posłużyć także w uświęcaniu dusz.

 

 Bowiem „Bóg Duch Święty udzielił Maryi, swojej wiernej Oblubienicy, niewypowiedzianych darów. Uczynił Ją Szafarką wszystkiego, co posiada, tak że Ona jedna rozdziela wszystkie dary i łaski, dając, komu chce, ile chce, jak chce i kiedy chce (św. Bernardyn). Toteż nikt z ludzi nie otrzyma żadnego daru niebieskiego, który by nie przeszedł przez Jej dziewicze dłonie, albowiem wolą Boga jest, byśmy, wszystko mieli przez Maryję” (nr 25).

           

 

Wynikają z tego dwie konsekwencje:

1ª.  Maryja jest Królową Serc − Święty pisze: „Królestwo Najświętszej Dziewicy rozwija się głównie we wnętrzu człowieka, tzn. w jego duszy, i dlatego otrzymuje Ona wraz ze Swym Synem więcej chwały w duszach niż we wszystkich stworzeniach widzialnych. Stąd ze świętymi zwać Ją możemy ‘Królową Wszystkich Serc’” (nr 38).

 

2ª Ludzie potrzebują Maryi, aby osiągnąć swój ostateczny cel − Święty autor dzieli tę konsekwencję na dwie części:

1. Nabożeństwo do Świętej Dziewicy jest niezbędne wszystkim ludziom, by osiągnęli zbawienie, i „to nieomylny znak potępienia […] nie mieć czci i miłości do Najświętszej Dziewicy” (nr 40). Dlatego, mówi święty Ludwik Grignion, „ci, którzy pójdą na potępienie, mianowicie heretycy, schizmatycy itp., którzy Najświętszej Maryi Panny nienawidzą lub odnoszą się względem Niej z pogardą i obojętnością, nie mają Boga za Ojca, jakkolwiek się tym szczycą, gdyż nie mają Maryi za Matkę” (nr 29). Zatem nabożeństwo do Najświętszej jest niezbędne wszystkim ludziom by osiągnąć zbawienie.

2. Nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy szczególnie niezbędne jest tym, którzy są powołani do pełni doskonałości. „Jeśli nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy konieczne jest dla wszystkich ludzi chcących osiągnąć żywot wieczny, to o wiele potrzebniejsze jest ono dla tych, którzy są powołani do pełni doskonałości. Nie wierzę, by ktokolwiek mógł dojść do ścisłego zjednoczenia z Panem Bogiem i do doskonałej wierności Duchowi Świętemu, jeśli nie jest ściśle zjednoczony z Najświętszą Dziewicą i nie zależy całkowicie od Jej pomocy” (nr 43).

3. Nabożeństwo najbardziej zdolne wykorzenić z nas zło. Święty Ludwik Grignion twierdzi, że aby osiągnąć doskonałość, musimy pozbyć się zła, które w nas tkwi, wskutek grzechu pierworodnego. Dlatego: „Spośród wszystkich nabożeństw do Matki Najświętszej trzeba wyszukać to, które najprędzej nas doprowadzi do obumarcia sobie, bo to będzie najlepsze i najbardziej nas uświęci”.

 

To nabożeństwo to "święta niewola" do Najświętszej Dziewicy, jak później wyjaśni (nr 82).

 

Cechy prawdziwego nabożeństwa

Następnie podaje w dalszej części cechy charakterystyczne prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy: Wewnętrzne, to znaczy, płynie z umysłu i serca; Czułe, to znaczy, pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny; Święte, to znaczy, prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny; Stałe, to znaczy, twierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych; Bezinteresowne, to znaczy, sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najświętszej (por. nr 105-110).

 

Autor głosi, że nabożeństwo to jest „prawdziwym nabożeństwem”, jest bowiem tym, które najbardziej nas łączy i upodabnia do Jezusa Chrystusa: „I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej jest tylko doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń Chrztu świętego” (nr 120).

Święty Ludwik poleca, by wierni oddali się Najświętszej Dziewicy w konkretnym dniu, co powinno poprzedzić wiele modlitw i pobożnych praktyk – można je znaleźć w każdym wydaniu książki.

 

„Niewola miłości” lub „Święta niewola”

Święty Ludwik Grignion nazywa to ofiarowanie się Najświętszej Dziewicy prawdziwą niewolą; a zatem „niewolą miłości” (por. nr 56, 68), lub „Świętą niewolą”. Pośród wielu form niewoli, „niewola dobrowolna” jest najdoskonalszą i najmilszą Bogu. „Nic bardziej na świecie ludzi ze sobą nie łączy, nic bardziej nie sprawia, że jeden człowiek doskonalszą staje się własnością drugiego, niż niewola. Nie ma też dla chrześcijanina niczego, dzięki czemu staje się zupełniejszą własnością Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki, nad dobrowolną niewolę. Przykład dał nam sam Jezus Chrystus, który z miłości ku nam przyjął postać sługi (Flp 2,7), a potem Matka Najświętsza, która się nazwała służebnicą i niewolnicą Pańską (zob. Łk 1,38)” (nr 72).

 

Kto prawdziwie odda się temu nabożeństwu, łącząc się z Najświętszą Dziewicą w sposób zalecany przez Świętego Ludwika, bez wątpienia osiągnie świętość. Niemniej jednak, nie oczekuje on tego od wszystkich, którzy przyjmą to nabożeństwo. Powiada: „Ponieważ istota tego nabożeństwa tkwi we wnętrzu człowieka, które ma zostać przez nie ukształtowane, nie znajdzie ono jednakowego u wszystkich zrozumienia: jedni zatrzymają się na tym, co w nim jest zewnętrzne, i nie pójdą dalej – tych będzie najwięcej. Inni zaś, nieliczni, wnikną do jego wnętrza, ale wstąpią tylko na pierwszy stopień. Któż wstąpi na drugi stopień? Kto dojdzie do trzeciego? Któż wreszcie wytrwa na nim? Ten, komu Duch Jezusa Chrystusa odsłoni tę tajemnicę. Duch Święty sam poprowadzi wierną duszę, by postępowała z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę, ze światła w światło, aż do przeistoczenia jej w Jezusa Chrystusa, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13)” (nr 119).

 

Pragniemy z całego serca naszym czytelnikom i sobie samym, abyśmy przeszli na ów drugi, głębszy poziom zrozumienia.

 

Jak szczęśliwa Polska cała, 
W niej Maryi kwitnie chwała, 
Od Bałtyku po gór szczyty, 
Kraj nasz płaszczem Jej okryty. 
 Matko Boska, Królowo Polska,
 O Pani nasza Częstochowska.

W dniach 2-3 września br. pod hasłem " Do naszej Matki i Królowej", odbyła się na Jasnej Górze Ogólnopolska Pielgrzymka Rolników i Święto Dziękczynienia za Plony, czyli Jasnogórskie Dożynki. O godz. 11.00 w niedzielę 3 września na Szczycie Jasnogórskim została odprawiona Suma z błogosławieństwem wieńców żniwnych. Liturgii przewodniczył i homilię wygłosił abp. Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Słowo na zakończenie wygłosił bp Edward Białogłowski, delegat Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Rolników i Pszczelarzy.

Ok. 50 tys rolników przybyło z całej Polski z wieńcami i owocami ziemi, by podziękować Bogu przez Maryję za tegoroczne plony. Dożynki to jedno z największych świąt polskich, od stuleci wpisane w narodową tradycję. W 1-wszą niedzielę września rolnicy gromadzą się, by podziękować Bogu za plony, prosić o błogosławieństwo na nowy siew i nowy trud. Dziękować i prosić za pośrednictwem Matki Naszej Królowej, bo właśnie przez ręce Jasnogórskiej Pani rolnicy składają Bogu swe dary, jednocześnie polecając opiece samych siebie.

W krótkim przemówieniu w części oficjalnej, słowa pozdrowienia skierował do zgromadzonych wiernych przeor jasnogórskiego klasztoru, ojciec Marian Waligóra. Podkreślił on iż w roku Jubileuszu 300-lecia koronacji Obrazu Jasnogórskiego koronami papieskimi, trud uprawy ziemi przekuwamy na modlitwę i dar duchowy, a wysiłek czynienia sobie ziemi poddaną, chcemy wpisać w jej koronę wyniesienia i chwały.
Jeszcze przed sumą starostowie dożynek Jasnogórskich złożyli tradycyjne dary: chleb upieczony z tegorocznych plonów oraz sól. Chleb symbolizuje trud i radość ludzkiej pracy, całokształt ludzkiego życia, jego powszedniość, ale i odświętny charakter. Sól jest symbolem zachowania tego, co najcenniejsze.

Nie ma daru bardziej potrzebnego człowiekowi i bardziej cennego niż chleb. Nie ma też w naszej Ojczyźnie bardziej godnego miejsca, gdzie to podziękowanie mogłoby być wyrażone. W tak uroczystej chwili, wspólnie uświadamiamy sobie, że jako chrześcijanie powinniśmy być dla innych dobrzy jak chleb. Chleb symbolizuje jedność. Znana pieśń religijna przypomina, że chleb jednoczy ziarna, a tam gdzie ludzie dzielą się nim przy stole, ustają spory i kłótnie. W dniu dożynek mimo różnic, cały nasz naród dziękuje Bogu za owoce ziemi i prosi o błogosławieństwo na kolejny rok. Przed ołtarzem Matki zdajemy sprawę z tego, jak gospodarowaliśmy, czy właściwie wykorzystaliśmy czas, jaki pożytek przyniosła rolnicza praca. Dożynki to dziękczynienie za plony, ale także podziękowanie za pracę, wiarę i przywiązanie do wartości, jakimi żyje polska wieś. Cyprian Kamil Norwid wyraził to wiele lat temu:

"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba, tęskno mi Panie"

W dzisiejszym świecie pełnym chaosu i niebezpieczeństw, Polska jest ostoją normalności i ładu.  Europa, która odchodzi od prostych prawd potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek tego, co zwykłe i prawdziwe, potrzebuje pracowitości i rzetelności, szacunku do rodziny, życia w zgodzie z naturą, potrzebuje kontynuowania tradycji, a także odwagi w obronie swojej tożsamości. Brońmy tych wartości i nie dajmy ich sobie odebrać, w imię źle pojętej nowoczesności. Tradycja i pamięć o własnych korzeniach to nie zacofanie, to opoka każdego narodu, bez tego on ginie. Zmieniają się czasy, ale patriotyzm i honor rodzin rolniczych pozostają niezmienne, akcentował minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. 
Św. Jan Paweł II powiedział : "Kochajcie ziemię, kochajcie pracę na wsi choć ciężka, to pozwala w szczególny sposób być blisko Boga"
Podczas tych dożynek modlono się również za tych gospodarzy, którzy z powodu nawałnic i niepogody utracili swoje plony. Proszono w modlitwie o ducha solidarności naszych rodaków, aby wspomogli na różne sposoby poszkodowanych. Wsparcie  jest bardzo potrzebne, gdyż w tym roku przez niesprzyjające warunki pogodowe – wiosenne przymrozki, deszcze i huragany, które zniszczyły sady, lasy, pola uprawne, domy mieszkalne, budynki gospodarcze, maszyny rolnicze i drogi – gospodarze ponieśli olbrzymie straty. 
W homilii abp. Gądeckiego również nie zabrakło nawiązania do dożynek, do ducha polskości i solidarności: "Dziś stają przed jasnogórskim ołtarzem rolnicy przybyli tutaj z całej naszej Ojczyzny, aby powiedzieć Bogu, że są z Tobą, że pamiętają o Tobie i zawsze będą pamiętać. Że są ludźmi wiary i sumienia i zawsze takimi pozostaną. Przychodzą tutaj jako pielgrzymi, aby złożyć w darze wieńce dożynkowe, i bochny chleba; plony pól, ogrodów i sadów jako wyraz ich wdzięczności za wszystko, co nam dajesz za pośrednictwem naszej ziemi, bo „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł” (Jk 1,17).

Stan rolniczy przynosi przed ołtarz wieńce dożynkowe i bochny chleba; plony pól, ogrodów, sadów. Dzisiejszy świąteczny dzień przypomina nam także o trwałych wartościach, kultywowanych przez środowisko rolnicze, do których należą szacunek dla rodziny i pracy, otwarcie na Boga, a w szczególności cześć dla Najświętszej Marii Panny, która wydała najpiękniejszy owoc naszej ziemi, Zbawiciela ludzkości."
Płynnie przechodząc do rozważań w kontekście ewangelii, abp. pokreślił iż:" Jeśli jest to konieczne, trzeba umieć wyrzec się całego świata, by ocalić prawdziwe wartości, by 
zbawić duszę, by ocalić obecność Boga w świecie (por. Mk 8,36-37).: "

Niech nam te słowa towarzyszą na co dzień i od święta.                      
                                                                             
                                                                                  Opracowała 
                                                                                   Justyna Siedlak

 

Nowy rok szkolny.

Początek roku szkolnego jest momentem, który skupia w sobie wiele różnych oczekiwań, zarówno uczniów, nauczycieli jak i rodziców, przede wszystkim stwarza on doskonałą okazję do tego, by rozpocząć ich urzeczywistnianie, aby kolejny raz, bardzo poważnie przyjrzeć się i podjąć wyzwanie dotyczące edukacji i wychowania dzieci i młodzieży w szkole, przedszkolu, na wyższej uczelni, ale  i w domu.

Szkoła bez wątpienia jest jednym z miejsc, w którym prawa człowieka, w tym prawa dziecka i prawa ucznia, powinny być szanowane z najwyższą troską. I choć współczesna szkoła zmienia się, to wspomniane wartości, zawsze – dla wszystkich bez wyjątku – powinny być priorytetem. 
To jaki będzie rozpoczynający się rok szkolny, zależy przede wszystkim od uczniów, przy ścisłej współpracy z nauczycielami i rodzicami. Nawet w dobie Google’a, YouTube’a, czy Facebook’a, szkoła może być miejscem doskonale kształtującym wiedzę i przyjaznym dla rozwoju osobowości, budowania społeczności i to nie tylko tych  wirtualnych w internecie, ale przede wszystkim tych opartych na codziennym dialogu, współpracy i zrozumieniu.

Czy będzie to łatwe? Dużo zależy od nas. Robiąc zakupy szkolnej wyprawki, kupujemy już nie tylko książki, zeszyty, kredki i kolorowy papier. Nie, dzisiaj niejednokrotnie wyposażamy naszych milusińskich w nowy smartfon, laptop, czy komputer. Czy to jest konieczne? Czym jesteśmy powodowani, a o czym zapominamy? Czy faktycznie zawsze owe sprzęty będą służyły jako skuteczna pomoc naukowa? Czy nie staną się narzędziem, odizolowania, napięcia, zmęczenia, frustracji i nie tylko? Drodzy rodzice, pamiętajcie, że im większa styczność dzieci z cybernetycznym światem, tym większy jest wpływ  niekontrolowanych mediów na ich życie, co w praktyce może prowadzić do bardzo trudnych sytuacji na poziomie edukacji i wychowania tak w szkole, jak i w domu. Statystyki są, jakie są. Spada poziom ambicji u dzieci i wzrasta tolerancja wśród rodziców na zjawisko, w którym nasze dzieci pochylają głowy nad smartfonem , a nie nad książką. Osiągnięcia szkolne są coraz mizerniejsze ,a chęć uzyskania świadectwa z czerwonym paskiem obserwuje się tylko u nielicznych. Najlepszy nauczyciel, czy program szkolny nie przyniesie oczekiwanych korzyści, jeśli nasze pociechy zaabsorbowane telefonikiem nawet na lekcji, nie będą brały w niej czynnego udziału, a co za tym idzie , nic z niej nie wyniosą. Wpadamy w błędne koło korepetycji, zajęć pozalekcyjnych i innych, gdyż czas szkolny, ten właściwy, jest niestety przez uczniów często zmarnowany. Takie zjawisko, oprócz odosobnienia i braku kontroli nad młodym człowiekiem, niesie za sobą poważne szkody zdrowotne, tak w psychice, jak w narządzie wzroku i słuchu. Trudności w nauce czytania i pisania zazwyczaj spowodowane są dysfunkcjami w sferze percepcji wzrokowej, słuchowej lub ruchowej, a także orientacji przestrzennej i lateralizacji. Bardzo często współwystępują one z zaburzeniami koncentracji uwagi oraz pamięci.
Nie dopuszczajmy zatem, aby nasze dziecko stało się ofiarą wielogodzinnego wpatrywania się w ekran laptopa, zatkniętych w uszy słuchawek, nieprzespanych nocy. Włączmy się od razu czynnie i z miłością w życie naszych dzieci. Podsuwajmy im zdrowe, tradycyjne, kulturowe  wzorce wynikające z troski i miłości. Kluczem do serca dziecka jest integracja rodzic – dziecko.
Rozmawiajmy z dziećmi, czytajmy im , bawmy się i wypoczywajmy z nimi, miejmy dla nich czas, wysłuchujmy nasze dzieci, obserwujmy je, pomagajmy im, bądźmy stanowczy, konsekwentni, a kiedy trzeba asertywni. Postawmy na roztropność i czujność i niech nas  te cechy inspirują, gdyż rozpoznanie i autentyczna obecność kochającego rodzica, czy opiekuna jest bezcenna. Kochający rodzic, okazuje swą odpowiedzialną miłość, nie kiedy układa dziecku drogę, ale kiedy dziecko do drogi przygotowuje.

Jesteśmy krajem chrześcijańskim, w większości katolickim i mamy to wielkie szczęście, że w naszej szkole, mimo wielkich protestów ze strony różnych środowisk, możemy uczęszczać na katechezę i to na każdym szczeblu edukacji, od przedszkola po duszpasterstwo akademickie. Doceńmy to i pamiętajmy o tym, że silnie wyznawana wiara, jest również, jeśli nie przede wszystkim narzędziem, które wpływa nie tylko na edukację i wychowanie, ale na sferę uczuć i sumienia. Już w momencie udzielania dziecku sakramentu chrztu, a właściwie dużo wcześniej, bo stając jako małżonkowie u stóp ołtarza, przyszli rodzice zobowiązują się wychować swoje potomstwo w wierze i tradycji katolickiej. Niech zatem to uroczyste ślubowanie, przełoży się na troskę nie tylko o sprawy materialne, ale o duchowość naszych dzieci. Pan Jezus powiedział: pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im Mk, 10, 13-16. On, chce być obecny w ich życiu 24h/dobę, od początku do końca, nie po to aby ograniczać, lecz aby dać wolność, wyzwolić ich od wszelkich zagrożeń i ograniczeń, które od początku niesie z sobą życie. Pan Jezus jest Najlepszym Nauczycielem, a najlepszą szkołą życia, jest jego nauczanie. Tego zatem się trzymajmy!! Posyłajmy chętnie dzieci na lekcje religii, na nabożeństwa i niedzielne Eucharystie, towarzyszmy im, tak aby widziały w nas świadków apostolstwa i przykład do naśladowania. Dbajmy , aby sakramenty, do których kolejno z wiekiem będą przystępować, były dla nich ważne, aby przystępowały do nich ze świadomością i pragnieniem. Uczmy ich autentycznej miłości do Boga, zaufania Mu, gdyż jako katolicy, powinniśmy się kierować nadrzędną myślą, iż nasza ziemska wędrówka, o tyle ma sens, o ile wiedzie do życia wiecznego w Niebie. Powtarzajmy naszym dzieciom za św. Janem Pawłem II : Wymagajcie od siebie, choćby inni od Was nie wymagali.

Korzystając z okazji wszystkim nauczycielom życzymy na najbliższe miesiące pracy dydaktyczno-wychowawczej pozytywnej energii, jakże potrzebnej do urzeczywistniania kolejnych ambitnych zamierzeń i realizacji często niełatwych przedsięwzięć. 
Drodzy uczniowie, Wam życzymy sukcesów w zdobywaniu wiedzy i kolejnych umiejętności. Oceniajcie otaczającą Was rzeczywistość przez pryzmat swojej wrażliwości, ciekawości i fascynacji, ale i dekalogu. Niech osiąganie wyznaczonych celów daje Wam wiele satysfakcji, będzie inspiracją do dalszych działań i przyniesie jak najlepsze wyniki. 
Życzenia spokojnego roku szkolnego przekazujemy również rodzicom. Dzieci są solą ziemi, przyszłym pokoleniem rządzącym, zatem Państwa praca i zaangażowanie jest bezcenne.
Wszystkim Państwu jeszcze raz życzymy udanego roku szkolnego, entuzjazmu i zapału do pracy, odkrywania na nowo swoich pasji oraz samych sukcesów zarówno w życiu zawodowym jak i osobistym. 

Szczęść Boże
Ks. Marcin Marchewka