Zamyślenie adwentowe.

 

Adwent (łac. adventus – przyjście) – w Kościołach chrześcijańskich okres trwający od I nieszporów czwartej z kolei poprzedzającej Święto Bożego Narodzenia niedzieli do zmierzchu 24 grudnia, okres przypominający oczekiwanie na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Sens okresu Adwentu jest nierozłącznie związany z uroczystością Narodzenia Pańskiego. Pierwsze wzmianki o przygotowaniu do Bożego Narodzenia – adwentu pochodzą z Galii (dzisiejsza Francja) i Hiszpanii. Pierwotnym sensem było przygotowanie katechumenów do przyjęcia sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, zwłaszcza chrztu, którego udzielano 6 stycznia (dzisiejsza uroczystość Objawienia Pańskiego). Biskupi proponowali należyte przygotowanie do obchodów Narodzenia Pańskiego poprzez ascezę, pokutę i rezygnację z zabaw i uciech.

Adwent jest jednocześnie końcem i początkiem roku kościelnego i obrzędowego i jest zarazem ważnym okresem przełomowym. Obecnie trwa on cztery tygodnie, ale w średniowieczu zaczynał się już 12 albo 14 listopada zaraz po dniu świętego Marcina. Adwent nazywano czterdziestnicą, ponieważ trwał dokładnie 40 dni. W Polsce adwent nosił nazwę przedgody, ponieważ poprzedzał Boże Narodzenie. Na Podlasiu początek adwentu ogłaszano dźwiękiem ligaw, czyli długich, drewnianych trąb. Granie to nazywało się otrąbianiem albo trąbieniem na adwent. Aby adwentowe granie było lepiej słyszane, trębacze ustawiali się obok studni, tak by echo potęgowało wygrywane sygnały. Był to jednocześnie znak, że od tej pory wszelkie instrumenty muzyczne powinny zamilknąć na cały okres adwentu, ponieważ w tym czasie nie powinny się odbywać jakiekolwiek zabawy i wesołe uroczystości.
Adwent miał być za to czasem zadumy, gorliwych praktyk religijnych, modlitw za dusze zmarłych. Jeszcze dzisiaj praktykuje się jeden z adwentowych obyczajów – udział w codziennej mszy świętej nazywanej roratnią. Msza odbywa się każdego dnia przed nadejściem świtu i jest poświęcona Najświętszej Marii Pannie. Roraty to nic innego jak jutrznia adwentowa, a nazwa tego nabożeństwa pochodzi od pierwszych słów pieśni błagalnej „Rorate coeli desuper”, czyli „spuście nam rosę niebiosa”. W Polsce roraty odprawia się od, co najmniej XIII wieku. Pierwszym miastem, które wprowadziło ten obyczaj, był Poznań. Podczas nabożeństwa wierni zapalali świece woskowe nazywane roratkami. Świece podczas rorat pali się również dzisiaj – na ołtarzu ustawia się wielką roratnicę, która symbolizuje Matkę Boską. W minionych wiekach zapalano także świece stojące na siedmioramiennym świeczniku, który symbolizował króla oraz sześć polskich stanów: biskupa, senat, ziemiaństwo, wojsko, mieszczaństwo i kmieciów. Świece zapalali kolejno przedstawiciele każdego z tych stanów, a podczas rozniecania ognia wypowiadało się uroczystą formułę i składało się na ołtarzu ofiarę pieniężną. Po zakończeniu nabożeństwa, gdy było jeszcze ciemno, wychodzące z kościoła panny zaczepiały mężczyzn i pytały ich o imiona – miało to wywróżyć imię przyszłego małżonka.


Adwent, przypadający na późną jesień, był porą spotkań wiejskich gospodyń, które wieczorami zbierały się u jednej z sąsiadek. W domu kobiety wspólnie wykonywały jakieś prace, najczęściej darcie pierza, przędzenie nici, przebieranie fasoli i grochu. Podczas swojej roboty kobiety opowiadały sobie różne historie, gawędy i plotki. Wieczorne opowieści najczęściej traktowały o czarownicach, czarach, ukrytych skarbach, topielcach, duchach i smokach. Nie mogło też podczas adwentu zabraknąć swatania młodych par, a na wschodzie Polski często na adwent mówiło się „swadziebny”. W chwili, gdy w izbie gromadziły się kobiety, pod oknami domów zbierali się młodzi chłopcy, którzy przebierali się za maszkary i straszyli znienacka siedzące przy robocie kobiety.


A jak wygląda współcześnie adwent. Mój, twój, nasz? 


Czy cieszy? Czy jest wyglądany z utęsknieniem i nadzieją? Czy, będąc początkiem roku liturgicznego, wzbudza w nas chęć poprawy? Czy sporządzamy długą listę postanowień i wyrzeczeń, z którymi w ten nowy rok liturgiczny chcemy wejść, tak jak ma to miejsce podczas celebracji nowego roku kalendarzowego?


Co z tradycją, co z wiarą? No cóż, tradycja narodziła się, ale nowa. A zatem zamiast rankiem na roraty, to wieczorem na para wigilijne spotkania firmowe i szkolne, które z Narodzeniem Pańskim NIC a NIC nie mają wspólnego, na których tematy rozmów, dalekie są od Bożonarodzeniowych, a puszczana muzyka dźwiękiem i słowem od  pieśni adwentowych daleko odbiega, na których o Panu Jezusie się nie pamięta, żeby nie powiedzieć całkowicie zapomina. Kiedyś, adwentowe rekolekcje, gromadziły w kościele wiernych tak licznie, że pierwsi stali pod ołtarzem, a ostatni pod chórem, było ciasno, a o miejscu siedzącym marzyć jedynie można było, no chyba, że zapobiegawczo przyszło się wcześniej. Teraz, owszem ludzie tez przychodzą, ale naprawdę już nie tak licznie i nie całymi rodzinami. 
Całymi rodzinami, bez dłuższego namawiania, to się teraz na shopping do galerii handlowych wyjeżdża, by kolejny ostatni grosz, bądź też wręcz mały kredyt gotówkowy, na tych zakupach koniecznie wydać!


Jeśli w adwencie chodzi o Pana Jezusa, o to Dzieciątko co się ma narodzić, to czy ten adwent nie powinien być z wiarą i powagą,  w ciszy i spokoju przeżywany? Czy nie powinien być przeżyty, na wzór i wg przykładu Świętej Rodziny? Czy Najświętsza Maryja Panna gromadziła dary i dobra, czy duchowo przygotowywała się do narodzin, do przyjęcia Zbawiciela. A św. Józef? Czy, on brał dodatkowe prace, by sprostać potrzebom, które niesie ze sobą pojawiające się w domu dziecko? Nie. Oni nawet domu nie mieli, nic nie mieli, ale mieli BOGA!!! A nawet Jego nie mieli dla siebie, lecz żył u nich od początku dla świata. Gdyby nasza wiara była silna, gdyby nie była tylko wyznana, ale i przeżyta, wszystko byłoby prostsze. W domu błyszczałaby nie tylko podłoga, ale rodzący się Pan Jezus rozbłysnąłby wieczną miłością w naszych sercach, obmytych w sakramencie pokuty, jak światełka na najpiękniejszej choince. Gdybyśmy wierzyli, że ten Pan Bóg, rodzi się i dalej żyje, to byśmy o Nim nie zapominali, wraz z rozebraniem choinki!!! Gdyby się Bóg narodził w naszym sercu, to byśmy Go modlitwą, Eucharystią i szczerą miłością karmili, a On odmieniłby całe nasze życie. Gdybyśmy…

Drodzy Bracia i siostry, odpowiedzcie sobie sami, jak jest…

Kolejny adwent u progu. Zwolnijmy, coś przemyślmy, postanówmy i uczyńmy. 
24 grudnia mały Jezusek będzie szukał stajenki. Niech ją znajdzie u nas. Otwórzmy Mu i już nie wyganiajmy.


MARANA THA

PRZYJDŹ O JEZU, ABYM UFAŁ BOGU I ZAWIERZYŁ TOBIE,
I BYM POWIERZYŁ SIĘ MARYI, TWEJ NAJSŁODSZEJ MATCE (ks. Dolindo)

                                                                                                                      Justyna