Przygoda z kajakami.

Pomysł spływu kajakowego pojawił się już podczas przygotowań do pierwszego pełnego uczestnictwa we mszy św. naszych dzieci.

Jego autorem był ks. Marcin Marchewka, prefekt, wikariusz parafii NSJ
w Skarżysku-Kamiennej, a jednocześnie opiekun duchowy dzieci pierwszokomunijnych obu klas trzecich Prywatnej Szkoły Podstawowej.

Podczas pielgrzymki do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach oraz Wadowic na zakończenie białego tygodnia, mieliśmy chwilę czasu, żeby porozmawiać o szczegółach tej propozycji. Plan jednodniowej wycieczki w zarysie przedstawiał się następująco: przejazd do Turna koło Białobrzegów, spływ kajakami rzeką Pilica, wspólny posiłek przy ognisku oraz powrót do Skarżyska. Wyznaczona została również data wyjazdu –
sobota 16 czerwca 2018 r., a więc był jeszcze czas na chwilę namysłu i podjęcie decyzji. Początkowo podchodziliśmy do pomysłu z lekkim dystansem, większość z nas nie uczestniczyła wcześniej w takiej „ekspedycji”. Przeważyła jednak perspektywa wspólnego spędzenia wspólnie z dziećmi fajnego weekendu oraz aktywnego wypoczynku tak potrzebnego wszystkim po ciężkim tygodniu. Dlatego zdecydowaliśmy – jedziemy!

 

Nasza przygoda z kajakami zaczęła się w nieco pochmurny sobotni poranek. Mimo pewnych obaw dotyczących pogody (prognozy zapowiadały burzowy dzień), jak się później okazało tego dnia warunki do pobytu nad wodą okazały się wręcz wymarzone. Uczestnikiem naszej wyprawy oprócz
ks. Marcina i rodzin komunijnych był również ks. Zbigniew Hendel wraz z ministrantami i lektorami z Kościoła NSJ w Skarżysku-Kamiennej.

Po zapakowaniu wszystkich niezbędnych rzeczy oraz zajęciu miejsc w autokarze wyruszyliśmy pełni entuzjazmu na spotkanie przygody. Skarżysko żegnało nas lekką mżawką, która szybko zamieniła się w piękny, słoneczny dzień. W trakcie przejazdu do miejsca spływu, dbający o wszystkie szczegóły organizacyjne ks. Marcin przedstawił szczegółowy plan wycieczki, przydzielił wszystkim kajaki dzieląc uczestników na dwu lub trzyosobowe zespoły oraz poinstruował o zasadach jakie będą obowiązywać podczas spływu. Po półtorej godzinie jazdy dotarliśmy do naszej bazy w Turnie, którą był EMAUS Ośrodek Edukacyjno-Charytatywny Diecezji Radomskiej. Korzystając z obecnej tam infrastruktury, szybko przygotowaliśmy się do wyjścia. Nasz entuzjazm do pływania nie ustępował, wszyscy z niecierpliwością oczekiwaliśmy spotkania z rzeką. Po krótkiej prezentacji miejsca na terenie ośrodka, gdzie miał zakończyć się nasz spływ, wysłuchaliśmy informacji i porad jak należy sprawnie dobić do brzegu.

 

Uzbrojeni w tą wiedzę wyruszyliśmy autokarem do Przybyszewa. Tam czekał już na nas wcześniej przewieziony przez organizatora niezbędny sprzęt. Po założeniu kapoków, wybraniu kajaków i wioseł oraz uwiecznieniu na wspólnej fotografii, wszyscy lekko podekscytowani przystąpiliśmy do zejścia na wodę. Przy pomocy ks. Marcina, zsunęliśmy kajaki na wodę i rozpoczęliśmy pierwsze próby wiosłowania chcąc nad nimi zapanować. Dla osób, które płynęły po raz pierwszy początek był nieco zaskakujący – kajak zdawał się nie rozumieć i bez ostrzeżenia potrafił stanąć w poprzek rzeki. Na szczęście „porozumienie” z kajakiem przyszło dość szybko i właściwie samo. Nurt był spokojny, oczywiście było parę głębszych miejsc, ale generalnie stan wody w Pilicy był bardzo niski. Kilka razy musieliśmy ratować się zsunięciem kajaków z mielizny. Pilica okazała się rzeką przyjazną i łatwą, co było dla nas ważne szczególnie ze względu na bezpieczeństwo towarzyszących nam dzieci.

Bardzo przyjemnie płynęło się po tej rzece, w spokoju i ciszy, chwilami tylko przerywanej naszymi wesołymi śpiewami. Poza naszym spływem spotkaliśmy dwie małe grupki kajakarzy, a w kilku miejscach na brzegach wypoczywające osoby.

 

Dużym zaskoczeniem okazał się nasz postój, który miał miejsce mniej więcej po pokonaniu jednej trzeciej zaplanowanej trasy. Wysiedliśmy z kajaków, wciągając je na piaszczysty brzeg. Czas ten poświęciliśmy na odpoczynek, a także na uzupełnienie brakujących kalorii. Dzieci bawiły się na plaży oraz pływały w rzece. Niespodziewanie w naszym pobliżu pojawiło się stado koni z pobliskiej stadniny. Mimo naszej obecności postanowiły skorzystać z wodopoju przechodząc między naszymi kajakami.

Widok kąpiących się w rzece koni dla wszystkich uczestników, w tym w szczególności najmłodszych był niecodzienny. Konie tak szybko jak się pojawiły, tak równie szybko zniknęły.

Nie trzeba było długo czekać, a ich śladem podążyło stado krów. Po zażyciu kąpieli, krowy odmaszerowały dostojnym krokiem. Kiedy wydawało się, że to koniec niespodziewanych wizyt przedstawicieli fauny, na rzece dostrzegliśmy płynącego węża długości ok. 1 metra., zmierzającego w stronę naszego brzegu. Chwila grozy minęła w momencie, kiedy okazało się, że to niegroźny zaskroniec. Dzięki udzielonej pomocy wąż szybko skrył się w pobliskiej trawie.

Po odpoczynku popłynęliśmy dalej, pokonując kolejne zakręty rzeki. Za każdym z nich odkrywaliśmy coś ciekawego – a to pływające kaczki, piękną wysepkę pośrodku rzeki, czy malowniczy widok.

 

Znakiem rozpoznawczym informującym o zbliżającym się końcu naszego spływu były mijane ponad naszymi głowami dwa mosty: starej trasy E7 oraz nowej drogi ekspresowej S7. Kiedy dopłynęliśmy do znanego nam miejsca przy ośrodku EMAUS pozostało nam skierować dzioby kajaków w kierunku brzegu. Tym samym nasz spływ kajakowy dobiegł końca, ale nie był to koniec atrakcji.

Dzieci oraz młodzież, korzystając z mini placu zabaw oraz boiska do gry w piłkę, odpoczywały aktywnie w najlepiej sobie znany sposób. W tym czasie w odpowiednio przygotowanym do tego miejscu rozpaliliśmy ognisko oraz grille. Przy gwarze rozmów, dzieląc się wrażeniami z dopiero co ukończonego spływu, zjedliśmy wspólnie przygotowany posiłek. Piękna, słoneczna pogoda towarzyszyła nam niemal cały dzień. Tylko chwilami niebo było zachmurzone, dając wraz z lekkim, ciepłym wiatrem nieco wytchnienia.

 

Powrót do Skarżyska był ostatnim etapem naszej wycieczki. Czas ten upłynął nam na zasłużonym odpoczynku, a na twarzach uczestników oprócz uśmiechów zadowolenia widoczna była świeża opalenizna. Był to też czas podsumowania.

Pomysł okazał się być trafionym w dziesiątkę, stąd pojawiło się duże zainteresowanie wyjazdem. Niestety liczba uczestników musiała zostać dostosowana do ilości posiadanego sprzętu przez organizatora. Ale nic straconego – ks. Marcin zapowiedział, że kolejny spływ odbędzie się w we wrześniu tego roku.

 

To był fajny dzień. Szkoda było wracać, ale przecież niebawem znowu tu przyjedziemy. Już nie możemy doczekać się, żeby wziąć w ręce wiosła i popłynąć z biegiem malowniczej Pilicy …

 

Artur Dąbrowa